Autorytet Słowa Bożego – uwaga wstępna
Kiedy mieszkałem na Śląsku, kilkanaście lat temu, i przychodziłem do tutejszego zboru, regularnie, co niedzielę, jedną z rzeczy, która sprawiała na mnie wrażenie było, to w jaki sposób podchodziło się tu do Słowa Bożego. Autorytet Słowa Bożego był stawiany na pierwszym miejscu. Cieszę się, że tak pozostało do dzisiaj. Niektóre społeczności chrześcijańskie (być może zasługują one na miano pseudo-chrześcijańskich), odrzuciło takie podejście do nauki Biblijnej i konsekwencje tego są smutne a czasami nawet tragiczne. Społeczności te podchodzą do Słowa Bożego bez należnego mu szacunku, interpretując je tak, by pasowało do ich nauki. Dziękuje Bogu za ten zbór tego nie robi i za to ze stoicie mocno w Bogu. W Objawieniu Świętego Jana Pan Jezus chwali zbór w Filadelfii mówiąc: „(…) bo choć niewielka masz moc, jednak zachowałeś moje Słowo i nie zaparłeś się mego imienia” (Obj.3:8). Myślę, że gdyby Pan Jezus miał napisać list do Waszej społeczności, powiedziałby coś podobnego.
Ziemska służba Pana Jezusa w kontekście upadłości człowieka – Jego reakcja na grzech
Gdy mówimy o ziemskiej służbie Pana Jezusa, moglibyśmy ją z grubsza podzielić na kilka konkretnych rodzajów działalności. Z jednej strony możemy mówić o służbie uzdrawiania, z drugiej – służbie wypędzania demonów. Z jeszcze innej strony, można by mówić o służbie wskrzeszania.
Jestem pewien, że wszyscy lub przynajmniej większość z nas zna historie uleczenia przez Pana Jezusa człowieka z uschła ręka, człowieka ślepego od urodzenia, człowieka trędowatego i wiele podobnych przypadków uzdrowień.
Podobnie, na pewno większość z nas zna biblijny zapis wypędzenia przez Pana Jezusa legionu demonów, które następnie weszły w świnie, lub wyzwolenia z opętania demonicznego chłopca, któremu nie potrafili, z powodu braku wiary, pomoc uczniowie Pana Jezusa.
Wszystkie te przypadki interwencji Pana Jezusa maja jeden wspólny mianownik. Tłem ich dokonania jest fakt, że ten świat, który Pan Bóg stworzył doskonałym, ten status już dawno temu stracił i to co widzimy wokół siebie, to co widzieli wokół siebie uczniowie Pana Jezusa i ludzie im współcześni i to co widzimy dzisiaj jest konsekwencja tego stanu. Jest to świat upadły, w którym panują choroby i śmierć, świat w którym panuje grzech.
W Ewangelii Łukasza czytamy o tym że Pan Jezus płakał nad Jerozolimą: „A gdy się przybliżył, ujrzawszy miasto, zapłakał nad nim, mówiąc: Gdybyś ty poznało w tym to dniu, co służy ku pokojowi. Lecz teraz zakryte to jest przed oczyma twymi. Gdyż przyjdą na ciebie dni, że twoi nieprzyjaciele usypią wał wokół ciebie i otoczą, i ścisną cię zewsząd. I zrównają cię z ziemią i dzieci twoje w murach twoich wytępią, i nie pozostawią z ciebie kamienia na kamieniu, dlatego żeś nie poznało czasu nawiedzenia swego” (Łuk.19:41-44). Pan Jezus płakał nad Jerozolima co najmniej trzy razy w ewangeliach. Pan Jezus ubolewał nad tragedia utraconej szansy. Izraelici, którzy zebrali się w Jerozolimie na Święto Paschy przegapili szanse na ratunek od zarówno ziemskiego jak i wiecznego zatracenia. Był wśród nich ich Wybawiciel, ale oni Go nie rozpoznali i zamiast Go przyjąć, powiesili Go na krzyżu rękoma Rzymian.
Jedną z najlepiej znanych historii opisanych w ewangeliach jest historia wskrzeszenia Łazarza.
Czytamy w Ewangelii Jana, że „Jezus tedy, widząc ją (Marię) płaczącą i płaczących Żydów, którzy z nią przyszli, rozrzewnił się w duchu i wzruszył się, i rzekł: Gdzie go położyliście? Rzekli do niego: Panie, pójdź i zobacz. I zapłakał Jezus” (J.11:33-5).
W Ewangelii Łukasza czytamy o tym że Pan Jezus płakał nad Jerozolimą „A gdy się przybliżył, ujrzawszy miasto, zapłakał nad nim, mówiąc: Gdybyś ty poznało w tym to dniu, co służy ku pokojowi. Lecz teraz zakryte to jest przed oczyma twymi. Gdyż przyjdą na ciebie dni, że twoi nieprzyjaciele usypią wał wokół ciebie i otoczą, i ścisną cię zewsząd. I zrównają cię z ziemią i dzieci twoje w murach twoich wytępią, i nie pozostawią z ciebie kamienia na kamieniu, dlatego żeś nie poznało czasu nawiedzenia swego”(Łuk.19:41-44). Pan Jezus płakał nad Jerozolima co najmniej trzy razy w ewangeliach. Pan Jezus ubolewał nad tragedia utraconej szansy. Izraelici, którzy zebrali się w Jerozolimie na Święto Paschy przegapili szanse na ratunek od zarówno ziemskiego jak i wiecznego zatracenia. Był wśród nich ich Wybawiciel, ale oni Go nie rozpoznali i zamiast Go przyjąć, powiesili Go na krzyżu rękoma Rzymian.
W wielu miejscach i przy wielu okolicznościach Pan Jezus stawał jak gdyby twarzą w twarz z konsekwencją upadku człowieka. Wiele razy był osobiście atakowany przez Żydów, którzy nastawali na Jego życie, ale często także stawał wobec opozycji ze strony szatana, wobec tego co Bóg stworzył jako dobre a co potem, w konsekwencji grzechu, zwróciło się przeciw człowiekowi. W tym „smuceniu się” Pana Jezusa (ciche łzy – dosłownie) widzę Jego cichy płacz nad dolą człowieka, który jest bezbronny wobec mocy grzechu.
Ale opozycja Pana Jezusa wobec grzechu ma tez inny wymiar. Czytamy w ewangeliach o przypadkach kiedy to pan Jezus aktywnie sprzeciwiał się pewnym praktykom Żydów, które w Jego oczach były grzeszne. W Ewangelii Mateusza czytamy o wypędzeniu przez Pana Jezusa handlarzy ze świątyni. „I wszedł Jezus do świątyni, i wyrzucił wszystkich, którzy sprzedawali i kupowali w świątyni, a stoły wekslarzy i stragany handlarzy gołębiami powywracał. I rzekł im: Napisano: Dom mój będzie nazwany domem modlitwy, a wy uczyniliście z niego jaskinię zbójców” (Mat.22:12,13); zobacz też Mar.11.15-16.
Kiedy pierwszy raz czytałem słowa Pana Jezusa wypowiedziane do Piotra gdzie mówi On do niego „Idź precz ode mnie szatanie” (Mat.16.22-23) – wydawały mi się te słowa niesłusznie szorstkie i surowe. Odczytałem słowa Piotra jako wyraz troski o Pana Jezusa, miłości do niego, ale Pan Jezus zwraca się tu jak gdyby do samego szatana w sposób bardzo bezpośredni. W słowach tych Piotr, zapewne nieświadomie, sugerował żeby Pan Jezus sprzeciwił się woli swojego Ojca i wybrał nie drogę Golgoty, po co przecież przyszedł na świat, ale drogę ucieczki i ratunku od krzyża. To temu właśnie przeciwstawił się Pan Jezus, w sposób, jak mówiłem, bardzo stanowczy używając bardzo dobitnego języka.
Nasza reakcja na grzech
Mówiłem do tej pory o tym, w jaki sposób Pan Jezus reagował na grzech, który widział wokół siebie. Widzieliśmy, że doprowadzał on Go do łez, do troski i współczucia, czasami nawet do zdecydowanego sprzeciwu. Pan Jezus nie pozostawał nigdy obojętny wobec grzechu.
- A jak my, jako jego naśladowcy nań reagujemy?
- Czy tolerujemy grzech, który zauważamy w swoim życiu?
- Jak reagujemy na grzech, który widzimy wokół siebie – w społeczeństwie w którym żyjemy?
- Czy zasmuca nas, tak jak zasmucał naszego Pana, upadły stan ludzkości?
- Czy też może tolerujemy grzech w naszym życiu, bo – być może – nie jest tak złe jak mogłoby być?
- Albo może porównujemy się z innymi i wydaje nam się, że wynik tego porównania jest dla nas korzystny…!?
Czy może te zło, które widzimy w społeczeństwie, w którym żyjemy, nie wywiera już na nas większego wrażenia… Może staliśmy się tolerancyjni wobec grzechu. Nie wiem jak tu ale w Australii ludzie lubią myśleć o sobie w kategoriach społeczeństwa tolerancyjnego, postępowego, (Chce wierzyć ze tutaj jest inaczej) i to się da odczuć. Tyle tylko, że ta postępowość polega na tym, że żadne wartości nie są już „święte”, i trudno już o zgodę na to co jest moralnie dobre, a co złe. Panuje moralny chaos, który z upływem czasu tylko się pogłebia.
No cóż… to jest ten bezbożny, „duchowo ślepy” świat i trudno się dziwić że pogrąża się on w grzechu i ciemności, odrzuciwszy tego, który jedynie jest źródłem światła. Ale gdy to samo dzieje się w Kościele Bożym, jest to tym bardziej smutne. Bo chodzi tu przecież o tych, którzy zostali wywołani z tego świata (kościół = gr. ekklezja = wywołani). Jaka to tragedia gdy ci, którzy zostali wywołani i oddzieleni od tego świata, tak chętnie do niego wracają. To jest tak jak kiedy „pies wraca do swoich wymiocin lub umyta świnia znów tarza się w błocie” (2.P:20-22). Pan Jezus napomina nas Liście do Rzymian: „A nie upodabniajcie się do tego świata, ale się przemieńcie przez odnowienie umysłu swego, abyście umieli rozróżnić, co jest wolą Bożą, co jest dobre, miłe i doskonałe” (Rzym.12:2).
Duchowa higiena
Tak samo jak zdrowie cielesne wymaga pewnych konkretnych zabiegów: zdrowej diety, ruchu, itp. zdrowie duchowe wymaga pewnej higieny duchowej.
Na czym taka higiena duchowa mogłaby polegać, w konkretny sposób? Słowo Boże nawołuje w wielu miejscach do:
- do karmienia się duchowym mlekiem tego Słowa: „jako nowo narodzone niemowlęta, zapragnijcie nie sfałszowanego duchowego mleka, abyście przez nie wzrastali ku zbawieniu” (1.P.2.2);
- do ćwiczenia się w pobożności: „A pospolitych i babskich baśni unikaj, ćwicz się natomiast w pobożności” (1.Tym.4:7). Paweł używa słowa z dziedziny atletyki -„ćwicz się” lub „poddaj się samodyscyplinie”. Słowo użyte tu w oryginale to „gymnazein” od którego to pochodzi słowo: „gymnasium”(ang) – sala gimnastyczna, sala fitness). Paweł często i chętnie używa analogii z dziedziny atletyki by wytłumaczyć swoim adresatom potrzebę duchowej dyscypliny.
- do życia w czystości: „Mężowie, miłujcie żony swoje, jak i Chrystus umiłował Kościół i wydał zań samego siebie, aby go uświęcić, oczyściwszy go kąpielą wodną przez Słowo, aby sam sobie przysposobić Kościół pełen chwały, bez zmazy lub skazy lub czegoś w tym rodzaju, ale żeby był święty i niepokalany” (Ef.5.25);
- do świętości: „Ponieważ napisano: Świętymi bądźcie, bo Ja jestem święty” (1.P.1.16);
- do modlitwy: Apostoł Paweł zachęca: „Bez przestanku się módlcie” (1.Tes.5.17). Namawiał on też Kolosan, pisząc: „W modlitwie bądźcie wytrwali i czujni z dziękczynieniem” ( Kol.4.2). Trwanie w modlitwie przez cały dzień – coś w rodzaju rozmowy z Bogiem przez cały dzień jest ważnym elementem dobrej, zdrowej higieny duchowej
- do pielęgnowania społeczności z ludźmi wierzącymi. Ludzie wierzący potrzebują wzajemnego wsparcia. Paweł napisał Hebrajczykom: „nie opuszczając wspólnych zebrań naszych, jak to jest u niektórych w zwyczaju, lecz dodając sobie otuchy, a to tym bardziej, im lepiej widzicie, że się ten dzień przybliża” (Hebr.10.25).
Dobre duchowe zdrowie wymaga tego, byśmy mieli społeczność z innymi wierzącymi. Jest to źródło duchowego wsparcia, które ma duży wpływ na nasze duchowe zdrowie.
Jedna z rzeczy, które zauważam odnośnie tych napomnień jest to, że w każdym przypadku wiążą się one z pewnym wysiłkiem ze strony człowieka wierzącego. Do każdego z nich potrzebne są: pewna samodyscyplina i wytrwanie. Od nas samych zależy czy będziemy tego rodzaju duchową dyscyplinę w sobie pielęgnować. Od tego zależy w dużej mierze nasze duchowe zdrowie i czy będziemy w stanie skutecznie odpierać ataki wroga naszych dusz. Nie jest przesadą stwierdzenie że świat jest areną duchowej walki – walki o nasze dusze. Szatanowi zależy na tym byśmy byli duchowo osłabieni, byśmy upadali i błądzili, pozbawieni radości, wątpiący itd. I takimi właśnie będziemy, jeżeli spuścimy nasz duchowy wzrok z Pana Jezusa i zaniedbamy higienę naszej duszy. Jak mówi Pismo Święte: „Bądźcie trzeźwi, czuwajcie! Przeciwnik wasz, diabeł, chodzi wokoło jak lew ryczący, szukając kogo by pochłonąć” (1.P.5.8). Nie dajmy mu do tego okazji. Bądźmy świętymi, tak jak nasz Pan jest święty.
Bądźmy oddzieleni od tego świata – żyjąc w nim, a jednak nie będąc poddani systemowi, który nim rządzi. „Nie miłujcie świata ani tych rzeczy, które są na świecie. Jeśli kto miłuje świat, nie ma w nim miłości Ojca. Bo wszystko, co jest na świecie, pożądliwość ciała i pożądliwość oczu, i pycha życia, nie jest z Ojca, ale ze świata” (1.J.2:15-16).
Trzymajmy Słowo Boże na piedestale jako najwyższy autorytet. Ci którzy nie maja szacunku do Bożego Słowa często błądzą a nierzadko też odchodzą od wiary (być może nigdy tak na prawdę jej nie mieli). Pamiętajmy jak wielki szacunek dla tego Słowa miał sam Pan Jezus. Trwajmy w modlitwie. Nie upodabniajmy się do tego świata. Bądźmy solą, która nie wietrzeje. Bądźmy czujni i nie dajmy się podejść wrogowi naszych dusz. Pan Jezus powiedział ze kto wytrwa do końca, będzie zbawiony (Mat.10:22).
Tomasz Stróżek
Katowice, 27 lipca 2014 r.