Mefiboszet, Syba i Dawid
Po pokonaniu wojsk Absaloma Dawid ze swoją świtą powraca do Jeruzalemu. w pewnym momencie na spotkanie króla wychodzi Mefiboszet, syn Jonatana, wnuk Saula, któremu Dawid swego czasu okazał łaskę. Gdy Dawid musiał uciekać przed Absalomem, Mefiboszet pozostał w Jerozolimie. Do Dawida dołączył natomiast jego sługa, Syba, który zapewnił królowi zaopatrzenie, a zarazem poinformował go o zdradzie Mefiboszeta. Opierając się na informacji Syby, Dawid podjął szybką decyzję o pozbawieniu Mefiboszeta majątku i przekazaniu go Sybie.
Teraz jednak Mefiboszet wychodzi Dawidowi na spotkanie. Można by postawić zarzut, że znowu próbuje się dołączyć do zwycięzcy. Jednak żadne okoliczności nie potwierdzają oskarżeń Syby o zdradę. Pozostanie w Jerozolimie wynikało z faktu, iż Mefiboszet nie mógł samodzielnie się poruszać, a okres nieobecności Dawida w Jerozolimie był dla Mefiboszeta jak czas żałoby.
Konfrontacja wersji Syby i Mefiboszeta musiała spowodować konsternację Dawida. Nie będąc w stanie na szybko rozstrzygnąć, kto ma rację, król podjął „kompromisową” decyzję, że obydwaj podzielą się majątkiem, który dotychczas należał do Mefiboszeta.
Salomon i dwie kobiety
Do obowiązków króla w Izraelu należało także sądzenie. Pewnego dnia Salomon musiał rozstrzygnąć, czyjej kobiety jest dziecko, do którego obydwie rościły sobie prawo. Pikanterii sprawie dodaje fakt, że obydwie kobiety, które w dodatku trudniły się niezbyt chwalebną profesją, urodziły synów mniej więcej w tym samym czasie a następnie jedno z dzieci zostało uduszone przez nieuwagę jednej z kobiet.
Salomon szybko zdał sobie sprawę, że porównując zeznania obydwu kobiet nie będzie w stanie dojść do prawdy. Wymyślił więc iście pokerowe zagranie, proponując przecięcie żywego dziecka na pół, tak aby każda z kobiet w ramach „kompromisu” otrzymała połowę niemowlaka. Ten makabryczny pomysł sprowokował prawdziwą matkę dziecka do ujawnienia instynktu macierzyńskiego, który kazał jej raczej zrezygnować z posiadania syna niż skazać go na śmierć. w rezultacie Salomon zdołał ustalić prawdę, wydać sprawiedliwy wyrok i zyskać szacunek poddanych.
Dwie podobne sprawy
Te dwie sprawy, choć z pozoru odległe, miały kilka cech wspólnych:
1. W obydwu przypadkach osoba będąca arbitrem musiała wydać wyrok w oparciu o dwie wzajemnie wykluczające się wersje wydarzeń. Dawid najpierw spotkał Sybę, który dostarczył królowi zaopatrzenie oraz doniósł mu, że Mefiboszet go zdradził, a następnie spotkał Mefiboszeta, który stwierdził, że to Syba go oszukał, aby zyskać przychylność u króla. Salomon miał przed sobą jedno żywe dziecko i dwie kobiety, z których każda zarzekała się, że jest jego matką.
2. W obydwu przypadkach istniała jedna obiektywna prawda. Mefiboszet albo zdradził albo nie. Albo rację miał Syba i rzekoma żałoba Mefiboszeta była grą pozorów albo też to Syba manipulował królem, odgrywając przed nim jego stronnika, najprawdopodobniej za pieniądze Mefiboszeta (majątek Syba miał dopiero dostać!). Jeszcze bardziej jednoznaczna była prawda w przypadku Salomona: tylko jedna z tych kobiet mogła być biologiczną matką żywego chłopczyka, jedna z nich musiała kłamać
3. Zarówno Dawid jak i Salomon w chwili gdy uświadomili sobie, że niełatwo będzie ustalić prawdę, swoje rozstrzygnięcia oparli na kompromisie: Dawid podzielił majątek pomiędzy Mefiboszetem a Sybą, Salomon nakazał przeciąć żywe dziecko na pół.
W tym miejscu jednak podobieństwa się kończą, decyzje Dawida i Salomona przyniosły bowiem krańcowo
Różne skutki
Dawid w rzeczywistości nie ustalił prawdy. Nie wiemy czy dlatego, że nie chciał, czy dlatego, że nie potrafił. Pod koniec swojego życia Dawid zatracił dawną bystrość i trafność sądów, i również w tym przypadku specjalnie się nie wykazał, choć być może sam uważał, że podjął decyzję sprawiedliwą. Warto jednak zauważyć, że niezależnie od tego kto miał rację, decyzja Dawida w żaden sposób sprawiedliwa nie była: Jeżeli Mefiboszet nie zdradził, to dlaczego został ukarany utratą połowy majątku? Jeżeli z kolei Syba miał rację, to dlaczego Dawid zabrał mu połowę tego, co mu wcześniej przyznał tylko dlatego, że Mefiboszet stanął przed królem brudny i nieogolony?
Natomiast Salomonowi, w przeciwieństwie do Dawida, udało się dojść do prawdy. Kobieta, która była prawdziwą matką dziecka mogła to udowodnić w sposób nie podlegający wątpliwości i odzyskać swoje synka.
Warto zadać sobie pytanie dlaczego Salomonowi udało się ustalić prawdę a Dawidowi nie? w postawie Salomona znajdujemy kilka cech, których przynajmniej w tym przypadku zabrakło jego ojcu:
1. Salomon podjął ryzyko w celu ustalenia prawdy. Dawid przyjął postawę wygodną dla siebie, Salomon jednak zaryzykował. Co by było, gdyby kobiety zgodziły się na masakrę maleństwa? Ryzyko było nie wielkie, ale jednak było! Czy w takim przypadku Salomon mógłby liczyć na szacunek poddanych?
2. Salomon wierzył w prawdę. Pewnie nie podjąłby ryzyka, gdyby nie wierzył w coś takiego jak instynkt macierzyński i miłość matki, która każe jej wyrzec się własnego interesu dla dobra dziecka.
Czy należy dążyć do prawdy?
W 1 Liście do Koryntian 6,1-5 apostoł Paweł krytykuje tamtejszy zbór za to, że sprawy pomiędzy braćmi poddają rozstrzygnięciu sądów świeckich. Zasadniczo fragment ten dotyczy potępienia tej praktyki jak i samego faktu procesowania się między chrześcijanami. Zawiera jednak również apel apostoła o to, aby ludzie wierzący byli zdolni dokonywać właściwych rozstrzygnięć i ustalać prawdę w spornych sprawach (1 Kor 6,5).
Apostoł Paweł zdaje się również przestrzegać ludzi wierzących przed postawą „bycia ponad” przyziemne sprawy i nieraz pojawiające się konflikty. Taką postawą wykazał się niestety w opisanym wcześniej przypadku Dawid i podobnie zachowywali się prawdopodobnie starsi w zborze w Koryncie. Rzecz jasna chrześcijan powinna cechować przede wszystkim gotowość do ustępstw, a nawet ponoszenia szkód w imię utrzymania pokoju, czy to pomiędzy braćmi czy też w relacjach ze światem. Istnieje jednak niebezpieczeństwo pomylenia takiej postawy z obojętnością na prawdę, którą będzie się próbowało zakamuflować lansowaniem kompromisu w sprawach, w których istnieje jedna obiektywna prawda. Kompromis bowiem, jako rozwiązanie oparte o wzajemne ustępstwa, może być wspaniałym narzędziem łagodzenia konfliktów, nie jest jednak uniwersalnym lekarstwem na wszystkie problemy.
Chrześcijanin zatem powinien umieć połączyć postawę „gotowości do poniesienia szkody” z szacunkiem dla prawdy oraz dążnością i umiejętnością dochodzenia jej tam, gdzie to jest konieczne. Mogą to być sytuacje, w których:
1. Tak jak w opisanych wcześniej przypadkach istnieje jedna obiektywna prawda, czy mówiąc inaczej, jedna ze stron ma na pewno rację;
2. Stosowanie rozwiązań kompromisowych w swoich skutkach jest niesprawiedliwe;
3. Dojście do prawdy będzie wymagało wysiłku i ryzyka. Ugodowość nie powinna być nigdy kamuflażem dla lenistwa czy niechęci zaangażowania się w rozwiązanie problemu.
Żyjemy w świecie, który w kolejnych obszarach życia kwestionuje istnienie obiektywnej prawdy. Powoduje to, że coraz więcej ludzi żyje w poczuciu zagubienia a preferowane rozwiązania są często rażąco niesprawiedliwe. Ludzie, którzy dążą do ustalenia prawdy – czy to w Kościele czy w świecie – często mogą spotykać się z zarzutami wtrącania się w nie swoje sprawy, mściwości, niezdolności do przebaczenia itd. Mądrość, którą daje Bóg potrafi jednak odróżnić przebaczenie od obojętności na prawdę, a ustępliwość czy kompromisowość od niesprawiedliwości i krzywdzących ocen.
Dlatego dobrze jest gdy chrześcijanie są w stanie zidentyfikować sytuacje, w których ustalenie prawdy jest rzeczą konieczną i nie unikają w tym zakresie odpowiedzialności. Oby w takich przypadkach nie zabrakło nam takiej „Salomonowej” mądrości, która wierzyła w prawdę i dla prawdy nie bała się podjąć ryzyka oraz wysiłku.
Jarosław Pieczko