O nawróceniu duszy do Boga

Ryszard Baxter

Rozdział 8

Pan w miłosierdziu niezbadanym uniża się tak daleko, iż wdaje się w rozprawę z nienawróconym grzesznikiem, pytając się o to, dlaczego chce umrzeć? Dziwna naprawdę jest to rozprawa, tak ze względu na przedmiot rozprawy, jak na osobę dysputujących. Bóg przenajświętszy i grzesznik nienawrócony z sobą rozprawiają.

Dziwnym zaprawdę jest przypuszczenie, jakby ktokolwiek miał mieć ochotę przyjść na potępienie a nie żyć. A co więcej, iżby zdania tego mieli być wszyscy niezbożnicy ziemi albo wielka część takowych. Na pierwsze spojrzenie każdy człowiek powie: To być nie może! Serce człowieka z natury życzy sobie ocalenia, szczęścia. Bezbożnicy więcej mają samolubstwa niż inni ludzie, a nie mniej. A zatem jakże przypuszczać można, żeby bezbożnik wolał umrzeć i być potępionym niżeli żyć? A jednak pod „więcej niż jednym względem ma się rzecz tak.

Niezbożni wolą tą drogą chodzić, która do piekła prowadzi, choć Bóg i ludzie nam powiadają, że na jej końcu czeka potępienie. Oto, Bóg tak często świadczy w swoim słowie, że na zbawienie koniecznie nie przyjdą, jeśli się z serca do Boga nie nawrócą. „Niemasz pokoju niepobożnym, mówi Pan” Iz 48:22. „Drogi pokoju nie znają i niemasz sprawiedliwości w drogach ich. Ścieżki swe sami pokrzywili u siebie; każdy, kto po nich chodzi, nie zna pokoju” Iz 59:8. Pan Bóg żyjący potwierdził słowem i przysięgą swoją, że jeśli się nie odwrócą, do odpocznienia jego nie wejdą. Słowo to mają, lecz o nie nie dbają. Bezbożnymi są i bezbożnymi zostają, niech Bóg i ludzie powiedzą, co chcą. Ciału służą i służyć będą; w świecie się kochają i kochać będą, choć im Bóg powiedział, że miłość świata jest nieprzyjaźnią przeciwko Bogu. „Jeśli kto miłuje świat, niemasz w nim miłości Ojcowskiej” 1 J 2:15. A więc ci ludzie chcą być potępieni, chociaż nie tak wprost. Chcą sami iść drogą wiodącą do piekła, kochając się w rzeczach, które niechybnie do zguby wiodą, lubo tak prawie piekła i mąk jego nie pragną. Czy w waszym wypadku, mili grzesznicy, nie ma się rzecz prawie tak: W piekle się palić nie macie ochoty, lecz ognie jego wzniecić, utrzymywać przez grzechy swoje, to rozumiecie, tudzież się potem do płomieni rzucić. Przez diabłów w piekle wieczne męki znosić, tego nie chcecie, a jednak chętnie wszystko czynicie, co do tego zmierza, choć się wam od tego mocno odradza. Jest to prawie tak, jak gdybyście rzekli: „Truciznę tę piję, ale umrzeć nie chcę; Ku wysokości wieży rzucę się na dół, lecz zabić się nie chcę. Tym mieczem me serce na wylot przebiję, lecz sobie życia odebrać nie chcę. Na dach domu swego rzucę płomienie, ale domu spalić bynajmniej nie chcę.” Nie inaczej ma się rzecz co do bezbożników; bezbożnymi chcą być, po myśli świata i ciała chcą żyd, ale na potępienie dostać się nie chcą. Ale czy nie wiecie, że drogi bezbożnych do pieklą Wiodą, tudzież że Pan Bóg mocą sprawiedliwego zakonu swego ustanowił, iż pokutować lub zginąć musicie? Kto trucizny zażywa, może rzec prosto, że chce się zabić, bo taki stąd skutek koniecznie wynika. On może truciznę lubi dla słodyczy do niej dodanej, może nie wierzy, że to trucizna, przeciwnie myśli, że dobrze podziała; lecz to złudzenie i zaufanie życia nie ocali. Jeśli tedy w pijaństwie, we wszeteczeństwie, w marnościach i żądzach ciała żyjecie, powiedzcie po prostu, że na potępienie idziecie, bo tak się rzecz ma, jeśli się nie odwrócicie. Gdyby złodziej lub zabójca u siebie powiedział: Będę kradł, mordował, lecz mię nie powieszą, to pomyślicie, że głupstwo gada; albowiem jeśli co złego uczyni, to sędzia koniecznie musi go osądzić. Jeśli się bowiem jedna rzecz stała, to ona drugą za sobą pociąga. Jeśli powiada: Będę kradł, mordował, to też może dodać: Będę powieszony. A tak jeśli dalej w służbie ciała trwać będziecie, moglibyście równie otwarcie powiedzieć: Będziemy powieszeni. Gdy się tedy na służbę ciała i żądzy jego udajecie, wiedźcie, że droga wasza wiedzie do piekła.

Niezbożni nie chcą używać tych środków, bez których dla nich niema zbawienia. Kto nie chce jeść, może po prostu rzec, że nie chce żyd, póki nie znajdzie sposobu, jak żyd bez pokarmu. Kto nie chce iść w podróż, może wprost powiedzieć, że nie chce dojść celu; kto w wodę wpadłszy, nie chce się wydobyć ani też komu innemu pozwolić, aby go wyciągnął, ten niech wprost powie, iż się chce utopić. Jeśli ciału i w bezbożności żyjemy, a nie chcemy się ani nawrócić ani zażyć środków do nawrócenia prowadzących, to po prostu powiemy, że chcemy przyjść na potępienie.

Nie dziwmy się, jeśli ludzie nie chcą nas usłuchać, gdy ich wzywamy, by się odwrócili. Wszak oni samego Pana Boga nie chcą usłuchać, jak Bóg się żali, gdy posłał do Izraelitów proroka, mówiąc: „Dom izraelski nie będzie cię chciał usłuchać, ponieważ mnie samego usłuchać nie chcą; bo wszystek dom Izraelski jest twardego czoła i zatwardzonego serca” Ezech. 3:7. Nie dziw, że się. burzą przeciw sługom Pańskim lub bogobojnym bliźnim naokoło, kiedy przeciw Panu samemu powstają i najjaśniejszym wyrokom Pisma się sprzeciwiają, mniemając, że słuszność jest po ich stronie. Kiedy Panu pracę słowami swoimi zadali, to powiadają: „W czym mu pracę zadaliśmy?” Mal 2:17. Kapłani, znieważając imię Jego, ośmielają się jeszcze pytać, mówiąc:, Czym imię Jego znieważyliśmy? Gdy ołtarze Jego splamili i stoły Pańskie na wzgardę wydali, ośmielają się jeszcze pytać: „Czym Cię splugawiliśmy?” Mal 1:7. „Biada temu, mówi Pan”, który się spiera ze Stworzycielem swoim, będąc skorupa, jako inne skorupy gliniane. Czy glina rzecze garncarzowi swemu: Cóż robisz?” Iz 45:9.

A tak teraz, człowiecze grzeszny, spieraj się z Panem Bogiem najdoskonalszym! Przejrzyj najlepsze argumenty twoje, jeśli chcesz nad nim odnieść zwycięstwo. Spojrzyj i pomyśl, z kim wszczynasz rozprawę. Co powiesz, nędzniku nienawrócony, i służbie żądzy ciała oddany? Możesz się z Bogiem w rozprawę wdawać? Jesteś w stanie Go przezwyciężyć? Bóg się cię pyta:, „Czemu chcesz umrzeć?” Masz na to odpowiedź wystarczającą? Czy chcesz udowodnić, że Bóg się myli, a ty masz słuszność! Tak bowiem rzecz ma się; albo ty się mylisz, albo On się myli, gdy po tobie żąda, abyś się nawrócił. On ciebie wzywa, a ty się wahasz. On nawrócenia żąda od razu; byś się dziś odwrócił, nim jeszcze słońce na zachodzie zajdzie. Ty zaś zwlekasz, mówiąc: Jutro czas! On mówi: Odmiana musi być zupełną i całkowitą; musisz być świętym, nowym stworzeniem, znowu narodzonym. Ty zaś jesteś zdania, że pewnie na razie i mniej wystarczy, że dość jest poprawić starego człowieka i trochę zewnątrz go namalować; nowego nie trzeba. Któż z was ma słuszność? Czy Pan Bóg, czy ty? Pan Bóg cię wzywa, abyś się odwrócił i nowe i święte rozpoczął życie, a ty tego nie chcesz. Nieposłuszeństwem jasno dowodzisz, że się sprzeciwiasz! A jeśli chcesz, czego Pan Bóg żąda, czemu tego nie czynisz? Czemuś tego dotąd nie uczynił? Czemuż tak teraz raptem nie czynisz? Musimy wnioskować, że uczynić nie chcesz! Nie chcesz się odwrócić. A gdy się pytamy, dlaczego nie chcesz? Tedy zaprawdę nie jesteśmy w stanie podać jakąkolwiek rozumną przyczynę.

Oto ja tylko robaczkiem jestem, współstworzeniem waszym; zdolności umysłu mego nie są głębokie, a jednak się poważam wezwać do rozprawy najmędrszego z was, gdy ja sam sprawę Stwórcy swego następować będę. Zaiste, nie trzeba tracić mi odwagi, albowiem wiem, że w sprawie Boga mego przemawiam, a w końcu Bóg zawsze odnosi zwycięstwo. Jestem tego pewien, że nie może być to dobry rozum, który się prawdzie i mądrości Boga sprzeciwia. Nie może być światłem, co jest przeciw słońcu. Jakakolwiek wiedza znajdzie się w istocie przez Boga stworzonej, ona od Boga pochodzi, przeto nikt nie jest mędrszym niż Bóg. Fatalnym zuchwalstwem by zaiste było, gdyby się który z najwyższych aniołów kusił równać Bogu, swemu Stwórcy; a cóż dopiero, gdyby bryła gliny, gdyby głupi rozum prostego błazna przeciw mądrości wiecznego Boga wystąpił! A jako wiem, że Pan Bóg zawsze ma słuszność, tak z innej strony jestem tego pewien, że sprawa, której Bóg się sprzeciwia, nie da się utrzymać. Trudno będzie słuszność po stronie człowieka, który ustawy swego Pana gwałci, chwałę jego podkopuje, tudzież lekceważy osobę tego, co go odkupił. Czy może być, żeby człowiek miał powód sprawiedliwy, duszę swą potępiać? Pan mówi: „Odwróćcież się, odwróćcież się od złych dróg swoich, przeczże macie umrzeć?” Czy wieczna zguba może być rzeczą pożądania godną! Czy możecie piekło ze serca pokochać? Jaki powód macie umyślnie się zgubić? Jeśli myślicie, że macie jaki sprawiedliwy powód do grzeszenia, to pamiętajcie, że „zapłata za grzech jest śmierć” (Rz 6:23), tudzież rozważcie, czy macie rację samych siebie zgubić, duszę i ciało na wieki. Wy kochacie żmiję, ale czy też żądło jej miłujecie? Gdy człowiek wieczną szczęśliwość duszy marnie zarzuci, grzesząc przeciw Bogu, to kroku tego nie usprawiedliwi; im goręcej za nim przemawia, tym jawniej dowodzi, że chyba oszalał. Gdyby wam godność króla albo księcia ofiarowano za każdy grzech, co popełnicie, to przyjąć ofiarę nie mądrością, lecz szaleństwem będzie. Pomnijcie bowiem, że korzystniejszą jest człowiekowi utracić rękę lub utracić oko, gdyby do grzechu stały się pobudką, niż do mąk piekielnych na wieki się dostać. Tak nadzwyczaj wielkie są rzeczy wieczności, że niema nic w świecie, coby się z nimi choć w małej cząsteczce dało porównać, a przeciwnie choćby tu o życie, o korony świata i królestwa jego chodziło, to nie mielibyśmy rozumnej wymówki, gdybyśmy takowe przed, skarbami nieba obrali. Albowiem niebo jest rzeczą tak zacną, że je utraciwszy, straty tej żadnymi skarbami świata nie powetujecie. Piekło zaś tak straszną jest rzeczą i klęską, że gdy w nim staniecie, nic mąk i cierpienia od was nie oddali ani też ulgi ni pociechy sprawi. Niema na świecie żadnego powodu, którym byśmy choć nieco zaniedbanie nieba usprawiedliwili. Pan Jezus mówi:, „Co pomoże człowiekowi, choćby wszystek świat pozyskał, a szkodowałby na duszy swojej?” Mk 8:36.

Ach, przyjaciele! obyście choć trochę poznali te rzeczy, o których wam mówię! Zbawieni w niebie inaczej myślą o nich jak my tutaj. Gdyby tak szatan przystąpił do onych, którzy przed Bogiem będąc zgromadzeni, miłości Jego wiecznej doznają, gdyby im podał puchar napoju, wesołą biesiadę obiecał, zachwalił lub rozkosz jaką im ofiarował – cóż myślicie, jakżeby się z nim obeszli, czym oburzenie serca uśmierzyli! Lub gdyby królestwa świata ofiarował, czy myślicie, żeby tą ponętą wzruszył ich serca i odwiódł od nieba! Bynajmniej, owszem ze zgrozą i oburzeniem by się odwrócili. A czy wy tak samo nie możecie zrobić! Dla wiary waszej jest niebo otwarte, tylko wiary trzeba, aby je widzieć. A znowu w piekle niema zawiedzionej, nieszczęśliwej duszy, coby nie wiedziała, jak nieszczęśliwą zamianę zrobiła, cielesne rozkosze wybrawszy przed niebem. Żadna radość, żadna rozkosz, żadne bogactwa ni dostojeństwa, żadne pochwały i  przyjaźń świata nie są w stanie zgasić piekielne ognie ani zysk zapewnić nieszczęśliwemu, co duszę utracił. Ach, czemuż nie słuchał tego, co ja wierzę, ach, czemuż nie widział tego, co ja widzę; słuchał i widział na podstawie i za poręką słowa Bożego. O ja was błagam, nie zwlekajcie! ale nim się dzisiaj do snu położycie, niech sprawa duszy będzie rozstrzygniętą. Nawróćcie się, a żyd – to niech będzie waszym postanowieniem. Widzicie człowieka, co rękę swoją wsunął w płomienie, aż się spaliła, i dziwujecie się nad tym. Lecz ów człowiek może miał powód, aby tak uczynił. Miał go na przykład arcybiskup Cranmer, gdy spalił swą rękę, ponieważ odwołanie wiary ewangelickiej podpisała. Gdy widzicie człowieka, któremu rękę i nogę odcięto, to go pewnie mocno żałujecie; lecz tego podobno było potrzeba, aby człowieka od śmierci ocalić.

Gdy człowiek, który poświęci swe ciało, aby je żywcem spalono na stosie lub je na katusze i męki wyda, gdy uwolnienia nie przyjmie, choć mu je We ofiarują, to dla krwi i ciała jest to przykry los. Lecz dla zniesienia tortur i katuszy może mieć człowiek dobitne powody. „Oni przez wiarę zwyciężyli królestwa, czynili sprawiedliwość, dostępowali obietnic lwom paszczęki zamykali, gasili moc ognia, uchodzili ostrza mieczów, mocnymi się stawali z niemocnych, mężnymi bywali na wojnie, wojska cudzoziemców do ucieczki skłaniali. Niewiasty odbierały umarłych swoich wzbudzonych; a drudzy są na próbach rozciągnieni, nie przyjąwszy wybawienia, aby lepszego dostąpili zmartwychwstania. Drudzy zaś pośmiewisk i biczowania doświadczyli, nadto i związek i więzienia. Byli kamienowani, piłą przecierani, kuszeni, mieczem zabijani” Hbr 11:33-37.

Podobne katusze jeszcze wielu innych męczenników przechodziło. Ale gdy człowiek opuści Pana, który go stworzył gdy jak szalony na ognie piekła pędzi i siej rzuca, choć mu o niebezpieczeństwie mówiono, choć go proszono, ze łzami błagano, aby się odwrócił i żył – takie zaślepienie przechodzi nasz rozum. Tego nie można ani potłumaczyć ani uniewinnić. A tak was błagam, niech te słowa moje trafią do serc waszych. Jeśli przyznacie, że nie macie prawa samych siebie zgubić, to powiedzcie mi, jaki powód macie odrzucić wezwanie, które was zachęca, abyście się odwróciwszy żyli, żyli Panu Bogu! Jakiż powód ma ten największy marnotrawca między wami i największy pijanica, niedowiarek i najobojętniejszy grzesznik, że nie miałby zostać tak świętobliwym, jak jest ktokolwiek w otoczeniu waszym, tak o zbawienie duszy troskliwym, jak niejeden inny? Czy piekło nie będzie dla was tak gorące jak dla innych? Czy dusza wasza nie jest wam tak drogą, jak komu innemu jest dusza jego? Czy Panu Bogu wierzyć nie chcecie? A jeśli rzecz nie ma się tak, to dlaczegóż nie chcecie stad się ludem Pańskim równie uświęconym jak jest wielu innych?

A więc przypuśćmy, że co czynimy, do tego mamy powód tak, albo wcale nie mamy powodu. Jeśli nie mamy, to przecież nie powinniśmy działać, na co racji niema. Jeśli zaś myślicie, że macie powód, dobrze, przedstawcie go i rozpatrzmy się, czy jest dostatecznym. Rozbierzmy tę sprawę logicznie, a uczyńcie to ze mną, współbratem swoim, co jest dogodniejszą, niż gdybyśmy się z Bogiem spierali. Powiedz mi teraz, w obliczu Boga, tak jakbyś dziś jeszcze miał ten świat opuścić; dlaczego nie miałbyś odwrócić się zaraz w tej chwili, nim z tego prawie miejsca ustąpisz? Jaki powód masz do zwlekania lub do odmówienia? Jeśli masz powód, którym się sumienie twe zaspokoi, lub powód, który przed Bożą stolicą możesz wytoczyć, to nam go powiedz i wywiedź na jawią i chciej sprawę swoją Usprawiedliwić. Albowiem niestety, co różni ludzie codziennie przytaczają na swe usprawiedliwienie, to istne blagi i niedorzeczności! Wstydzić się można za takie brednie.

1
Jedni mówią: Gdyby ci tylko przyszli na zbawienie, co się nawrócili i świątobliwe prowadzą życie, jak o nich mówisz, to by zaprawdę niebiosa pustkami świeciły. Jak to? Zdaje się, ty myślisz, że Bóg o tym nie wie, albo na wiarę nie zasługuje! Bóg ma tysiące i miliony uświęconych swoich. Lecz w porównaniu z mieszkańcami świata liczba to nie wielka, jak Chrystus Pan sam nam o tym poświadczył. „Przestronna jest brama i szeroka droga, która prowadzi na zatracenie, a wiele ich jest, którzy przez nią wchodzą; a ciasna jest brama i ważka droga, która prowadzi do żywota; a mało ich jest, którzy ją znajdują” Mt 7:13-14. „Nie bój się, o maluczkie stadko! albowiem się upodobała Ojcu waszemu, dać wam królestwo” Łk 12:32. Lepiej odpowiada, z wyroku Pańskiego ten zrobić użytek, jak nas Chrystus uczy: „Starajcie się dostać przez ważką drogę i ciasną bramę; bo ciasna jest brama i ważka jest droga, która do żywota prowadzi i mało ich, którzy ją znajdą”.

 

2
Jeśli tacy ludzie, jakim ja jestem, do piekła się dostaną, to tam nie lada będzie zgromadzenie. – Czy to dla ciebie ma być uspokojeniem i pocieszaniem? Albo czy nie znajdziesz dosyć towarzystwa w niebie? Czy chcesz przyjść na zgubę dla towarzystwa! Albo czy myślisz, że Bóg nie wykonawco nam zagroził, a to przez wzgląd na to, że tak wielu ludzi upadło do grzechu? Wszystko to pojęcia istotnie dziecinne i bez wszelkiego uzasadnienia.

 

3
Ale czy nie wszyscy ludzie są grzesznikami, nawet i najlepsi? – Nie wszyscy są jednak nienawróconymi grzesznikami! Bogobojni nie żyją w gorszących grzechach; krewkości ciała i serca wszelako są dla nich ciężarem i wielkim zmartwieniem, z którego codziennie pragną się wyzwolić, usiłując się i modląc o to ustawicznie. Grzech już więcej nie ma władzy nad nimi.

 

4
Ja nie spostrzegam, żeby wyznawcy byli w czym lepsi od innych ludzi. Chcą się nad innych wynosić, tych przygnębić, a niemniej są chciwi, jak też i inni. Nie przeczymy, że są ludzie obłudnego serca; ale prawdziwi chrześcijanie, których serce Duchem Bożym jest uświęcone, obłudnikami nie są. Bóg ma tysiące i krocie tysięcy ludzi uświęconych. Świat pełen złości zarzuca im rzeczy, których dowieść nie może, a które też nigdy ani na serce im nie wstąpiły. Zwyczajnie posądzają ich o nieszczerość serca, lubo do serca jedynie Bóg patrzy; lecz złych uczynków, jakie sami pełnią, im najzupełniej nie udowodnią.

 

5
Ale ja nie jestem ani wszetecznikiem ani pijanicą, ani ciemięzcą bliźniego swego; czemu mnie wzywają, abym się nawrócił? Jak to? Czy nie urodziłeś się co do cielesnego życia jak inni ludzie, i nie żyłeś co do ciała jak oni? A czy to nie grzech jak wielu innych, gdy człowiek ma umysł do świata zwrócony, gdy świat miłuje więcej niż Boga, tudzież ma serce do niedowiarstwa i do pychy skłonne? Ba, co jeszcze więcej; pozwólcie mi stwierdzić, że niejeden człowiek, lubo się gorszących grzechów wstrzymuje, lgnie do marności i świeckich rozkoszy, jest niewolnikiem żądzy ciała swego, Bogu przeciwnym, do zguby śpieszącym, choć się to dzieje w formach składniejszych, nie tak rażących, w grzechach mniej jaskrawych.

 

6
Ja nikomu nic złego nie życzę i nikomu żadnej przykrości nie sprawiam; dlaczegóż tedy ma Bóg mię potępić? Czy to nie grzechem, gdy nie dbasz o Pana, który cię stworzył; nie czynisz tych rzeczy, dla których do życia jesteś powołany, gdy kochasz stworzenia nad Stworzyciela, gdy gardzisz łaską, którą ci Pan Bóg codziennie ofiaruje? Bezdenne zaprawdę jest skażenie serca, jeśli upadku tego nie odczuwasz. Umarli nie czują, że są umarłymi. Jeśli cię. kiedy Pan Bóg ożywi, dopiero spostrzeżesz otchłań niebezpieczną; nie będziesz mógł pojąć, jak lekkomyślnie do niej pędziłeś. Wy chcecie ludzi o rozum przyprawić, do szaleństwa przywieść, gdy im domawiacie, by się nawrócili. Rozum człowieka jest na torturach, gdy tak dużo myśli i myśli o rzeczach, które pojęcia jego przechodzą. Czy może człowiek być więcej szalonym niż jest prawie teraz? Czy jest szaleństwo niebezpieczniejsze, niż gdy kto o wieczne zbawienie nie dba i sani siebie niszczy? Człowiek co do umysłu nie jest wcale zdrowym, aż się nawróci. On nie poznał Boga, nie poznał grzechu, nie poznał Chrystusa, nie poznał świata, nie poznał siebie ani powołania, które tu ma spełnić; on tego wszystkiego nie poznał, póki prawdziwie nie jest nawróconym. Pismo mówi, że niezbożni ludzie są źli i niespokojni (2. Tess. 3, 2), tudzież, że mądrość świata tego jest głupstwem przed Bogiem. 1. Kor. 3, 20. O synu marnotrawnym czytamy, że gdy wszedł w siebie, postanowił w sercu swoim wrócić się do domu. Łuk. 15, 17. Mądrością jest u świata, gdy ludzie Pana Boga nie słuchają i przez, obawę, by rozumu nie utracili, do piekła pędzą. Chrystus nas woła do dzieła swego; cóż w tym wołaniu może być takiego, coby człowieka o rozum przywiodło? Czy może ta okoliczność, że człowiek Pana Boga miłuje, do Niego się ucieka, chętnie o chwale zbawienia rozmyśla, jej się spodziewa, że grzechu unika, bliźniego kocha, w służbie Pana Boga najmilszą pociechę znajduje? Czy wszystkie te rzeczy są tego rodzaju, żeby człowieka o rozum przywiodły?

 

7
Ja nie myślę, że się Pan Bóg dużo o te rzeczy troszczy, co ludzie mówią lub czynią, ani też z tego wiele nie wywodzi. Zdaje się, że chyba nie wierzycie, iż prawdą jest, co Pan Bóg w słowie swoim mówi. Jeśli się rzecz tak ma, to przynajmniej własnemu rozumowi i doświadczeniu wierzcie. Bóg się tak dalece wobec nas poniżył, że nas stworzył, nas zachowuje i wszystkimi potrzebnymi rzeczami obdarza, codziennie nas żywi, zachowuje i broni. Czy jaki rozumny człowiek urządziłby sobie podobna sprawę bez wszelkiego celu? Czy kupilibyście sobie zegarek lub zegar i codziennie nań spoglądali, nie troszcząc się wcale, czy idzie dobrze albo czy źle? Prawda, jeśli nie wierzycie w Opatrzność Boga i że święte oko Jego widzi serca wasze i zna umysły i życie wasze, to trudno wam wierzyć, trudno się spodziewać, że ta Opatrzność i wasze potrzeby i wasze troski zaspokoić zechce. Gdyby rzeczywiście Pan Bóg tak mało miał pieczę o was, jak się wam wydaje, to byście już dawno byli zginęli. Niepoliczone choroby groziły i was dotknęły, każda z nich mogła pasmo życia przerwać, najpierwsza z nich mogła położyć was w grobie. Szatan wam groził i mógł was pochłonąć lub żywcem unieść, jak wielkie ryby małe pochłaniają, jak ptactwo drapieżne i zwierzęta dzikie inne pożerają. Tak tedy nie myślmy, żeby Pan Bóg nas stworzył bez wszelkiego celu, a jeśli miał cel i dał przeznaczenie, to pewnie nie inne, tylko abyśmy Jemu służyli. A czy myślicie, że dlań obojętną, czy my celu przezeń nam wytkniętego dojdziemy lub nie! Tak zarzutami niepobożnymi posądzacie Boga, jakby świat cały był stworzył na próżno, jakby na próżno go utrzymywał. Dla kogóż są inne, niższego rodzaju stworzenia stworzone? „Pewnie dla człowieka. Dlaczegóż nas ziemia nosi i żywi! Zwierzęta nam służą swoim życiem, pracą, a tak wszystkie inne stworzenia Boże. A kiedy Bóg wielki tak nam wspaniałe zbudował mieszkanie, kiedy człowieka w nim postanowił, aby w nim mieszkał, kiedy wszystkie rzeczy jego mocy poddał, czy teraz wcale na czyny jego nie patrzy! Czy mu obojętną, co ten człowiek myśli, mówi i jak żyje! .Takie mniemanie nie jest rozumnym.

 

8
Mówicie u siebie, że lepiej było na świecie, gdy o religii tyle nie gadano. Na to odpowiadam, że ludzie zwyczajnie chwalą czasy przeszłe. Ludzie tych czasów, co na myśli macie, też powiadali, że w czasach ich przodków lepiej bywało, a nie inaczej prapradziadowie nasi powiadali. Już to taki zwyczaj od dawnych czasów, bo wszyscy czujemy, co nas dziś gniecie, lecz o tym nie wiemy, co ojców gniotło. Może tak myślicie, jak powiadacie. Marnotrawcy i rozkosznicy utrzymują, że im na świecie wtenczas jest najlepiej, gdy mają najwięcej zmysłowych uciech i świeckich rozkoszy. Ja wcale nie wątpię, że diabeł równego był i jest zdania. W jego oczach wtenczas na świecie najlepiej, gdy najwięcej ludzi na jego lep idzie. Lecz w rzeczywistości wtenczas jest najlepiej, gdy ludzie Boga ponad wszystkie rzeczy miłują, o Niego dbają i Jego słuchają.

 

9
Jest tyle religii i tyle rozlicznych dróg nabożeństwa, że człowiek nie wie, która jest prawdziwą. Kiedy ich tak dużo, czemu prawie chcecie tą postępować, która niechybnie do zguby prowadzi? Od drogi prawej nikt dalej nie zbłądził, niż grzesznik serca nienawróconego, co w żądzach ciała i kajdanach świata jest zaprzątany. Taki bowiem błądzi nie tylko dla nauk i pojęć fałszywych, lecz całym swoim życiem. Gdybyście jaką podróż odbywali, czybyście się zatrzymali lub z powrotem wrócili, ponieważ w drodze spotkacie jednych, co jadą konno, drugich, co idą pieszo, innych, co się łamią przez płoty i krzaki, a znowu innych, którzy zupełnie zbłądzili od drogi! Gdybyście mieli kilku służących, którzy nie wiedzą, jak mają spełnić swoje obowiązki, innych znowu, którym brakuje stałości, wierności, czybyście byli z tego spokojni, że trzeci wcale nic nie pracują, ponieważ widzą, że tamci od nich nie są lepszymi?

Gdybyście tedy przeciw nawróceniu i świętobliwemu obcowaniu z Bogiem te zarzuty mieli, powiedzcie teraz, czy one co znaczą! Jakże staniecie przed sądem Bożym i zdacie liczbę z szafarstwa swego? Czy powiecie: Panie, nie odwróciłem się, ponieważ miałem za dużo pracy, albo ponieważ ten i ów wyznawca mi się nie podoba! albo ponieważ pomiędzy ludźmi są tak różne zdania? O jak okropne będzie otrzeźwienie, gdy światłość oblicza Wielkiego Boga te wszystkie wymówki wniwecz obróci! Czy nie mieliście słowa Bożego!

Służyliście światu; niech wam da teraz zapłatę, swoją i niech was wybawi, jeśli jest w stanie! Czy nie lepiej było zaraz od początku za lepszym oglądać się światem? Czy wam nie mówiono, abyście najprzód szukali królestwa Bożego i sprawiedliwości jego, a wszystko inne będzie wam przydano. Mat. 6, 33. Czy nie nauczano, że pobożność do wszystkiego jest pożyteczna, mając obietnice, żywota teraźniejszego i przyszłego 1.Tym. 4, 8. Czy wam może grzechy chrześcijan wyznawców były na przeszkodzie?

Byliście powinni mieć z nich przestrogę, i z upadków bliźnich przyjąć naukę, by człowiek coraz troskliwszym się stał i ostrożniejszym, aby nas ciało do grzechu nie zwiodło. Czy wam wielka liczba rozmaitych nauk i zdań tego świata była na zawadzie? Lecz Pismo święte jedną tylko drogę wskazuje, a ta jedna jest droga prawdziwa. Gdybyście po niej byli kroczyli, gdzie jest nam prosta i zupełnie równa, to żadną miarą nie mogliście zbłądzić. Czy takie pytania was nie zatrwożą? Czy usta wasze nie zamilkną i oko do ziemi się nie spuścił A gdyby tak było, to Bóg ma jeszcze inne sposoby mówienia. Gdy się zapytał tego człowieka, mówiąc: „Przyjacielu! jakoś tu wszedł, nie mając szaty weselnej?” (Mt 22:12), to znaczy: Co czynisz w kościele moim między wyznawcami, nie mając serca i życia czystego? Cóżby nastąpiło? Ów człowiek zamilkł, bo nie miał co rzec. Tak będzie i z nami, jeśli się do Pana nie nawrócimy.

A tak, grzeszniku nienawrócony; cóż ty na to powiesz? Czy masz powód jaki, powód dostateczny, dlaczego się nie chcesz nawrócić do Pana, a to od razu i z całego serca? Albo czy koniecznie chcesz dojść do piekła, choćby się temu rozum sprzeciwiał! Zastanów się nad tym; pamiętaj, co czynisz? Czy masz jaki zarzut przeciw Panu Bogu i Opatrzności Jego, który cię wstrzymuje od odwrócenia? Pomyśl, co czynisz, póki jeszcze czas, albowiem maluczko, a będzie za późno! Czy masz jaki zarzut albo jaką skargę przeciw Panu Bogu lub przeciw pracy i nagrodzie Jego? Czy On ci panem złym i surowym? Czy szatan, któremu masz ochotę służyć, będzie lepszym panem? A lepszym jeszcze będzie ciało ludzkie? Czy jest co złego w życiu człowieka świętobliwego? Czy życie marnotrawcy i bezbożnika jest może lepszym? Czy w sumieniu czujesz zaniepokojenie, żebyś miał szkodę, gdybyś się odwrócił i świętobliwe rozpoczął życie? Jakaż ci może powstać stąd szkoda? Czy może ta, że Duch Chrystusa w duszy zamieszka i serce grzeszne oczyści, uświęci? Gdyby było rzeczą niedobrą być świętym, dlaczegóż Bóg mówi: „Świętymi bądźcie, gdyż Ja jest święty” 1 P 1:16; 3 M 20:7. Czy w tym co złego, być podobnym Bogu? Czy nie napisano, że stworzył Bóg człowieka na wyobrażenie swoje? Otóż owa świątobliwość serca, to jest obraz Boży! Adam ją utracił, Chrystus znowu nabył dla nas przez słowo i przez Ducha swego, jak czyni dla wszystkich, których chce zbawić. Dlaczegóż was w Ducha świętego ochrzczono, który poświęca, jeśli nie chcecie być uświęconymi? A gdybyśmy dziś byli odwołani i śmierć was zabrała, czy nie korzystniej iść z świata tego z sercem nawróconym niż nienawróconym? Czy nie chcielibyście rzec z Balaamem, mówiąc: „Niech umrze dusza moja śmiercią sprawiedliwych i niech będzie dokonanie moje jako ich” 4 M 23:10. A jeśli wtenczas z takim umysłem chcecie odchodzić, czemuż już dzisiaj jego nie szukacie? Czegóż się lękacie na ten wypadek, żebyście do Pana się nawrócili? Czy swych przyjaciół? Ich wprawdzie zmienicie. Przyjacielem będzie wam Pan Bóg i Jezus Chrystus tudzież Duch święty; a przyjaciółmi staną się wszyscy prawi chrześcijanie. Zyskacie sobie serce przyjaciela, co wszystkich przyjaciół w świecie wam zastąpi. Przyjaciele, którzy was odstąpią, mogli was tylko pociągnąć do piekła, ale was zbawić nikt z nich nie jest w stanie; lecz ten przyjaciel, którego zyskacie, wybawi was z mocy grzechu i piekła i do wiecznego przywiedzie z sobą w niebie odpocznienia.

Albo czy się straty uciech lękacie? Jesteście zdania, że nawróciwszy się do Pana, nigdy już więcej najkrótszej rozkoszy nie skosztujecie. Już chyba mniemacie, że gdy kto żyje w błazeńskich rozkoszach i towarzystwach, gdy ciału i żądzom jego dogadza, większych naprawdę słodyczy doznaje, niż gdy w wierze żyjąc, o niebieskiej chwale rozmyśla i nią się unosi, gdy w miłości Boga tonie i się wznosi, gdy w sprawiedliwości, w pokoju i radości w Duchu świątyni żyje, co też stanem łaski u Boga nazywamy. Rzym. 14, 17. Jeśli wam większą jest przyjemnością myśleć o roli, folwarkach, dziedzictwie – jeśli takie macie – niż jest dla dziecięcia, gdy gra o szpilki, dlaczegóż niema być wam przyjemnością daleko większą myśleć o królestwie niebieskim jako o dziedzictwie, niż myśleć o skarbach i rozkoszach świata? Co do dzieci, jest to niemądra rozkosz, że się marnymi zabawkami bawią, a to w tym stopniu, że za nie chętnie majątki oddadzą; tak samo ma się rzecz co do dorosłych. Kochają się w domach, rolach i majątkach; kochają w honorach, w jedzeniu, napojach, kochają w zabawach i próżnowaniu, że żadnym sposobem za radość niebieską nie chcą tych rzeczy się wyrzec, zapomnieć, co niezawodnie jest głupstwem, marnością, cielesną krewkością. Cóż bowiem zrobicie dla swych rozkoszy, gdy one pominą? Rozkosze ciała znajdą straszny koniec, jak żużel będą odrzucone, ale słodycze zbawionych w niebie wieczną trwałość mają. Ja sam nad miarę zażyłem z kielicha ziemskich rozkoszy i z doświadczenia ja wiem, co mówię; lecz chętnie wyznaję z osobistego mego doświadczenia, że co do tych rzeczy niema porównania.

W dniu jednym, gdy Słońce żywota mile przyświeca, więcej doznacie słodyczy, szczęścia niż w całym życiu, obfitującym w zmysłowe rozkosze. „Obrałem sobie raczej w progu siedzieć w domu Boga swego, niżeli mieszkać w przybytkach bezbożników” Ps 84:11. Lepszy jest dzień w sieniach Pańskich jeden, niż gdzie indziej tysiąc. Rozkosz bezbożników jest jak śmiech obłąkanych, którzy nie wiedzą, że są chorymi. Przeto Salomon mądry powiada: „Śmiechowi rzekłem: Szalejesz! a weselu: Cóż to czynisz” Kzn 2:2. Równie też mówi: „Lepiej iść do domu żałoby, niż iść do domu biesiady, przeto iż tam widzimy koniec każdego człowieka, a żyjący składa to do serca swego. Lepszy jest smutek niżeli śmiecił; bo przez smutek twarzy naprawia się serce. Serce mądrych w domu żałoby, ale serce głupich w domu wesela. Lepiej jest, słuchać gromienia mądrych niż słuchać pieśni głupich; bo jaki jest trzask ciernia pod garncem, tak jest śmiech głupiego” Kzn 7:2-5. Najgłośniejsze śmiechy wasze są podobne do śmiechu człowieka, którego łechtają; śmieje się a nie ma powodu do śmiechu. A zaprawdę mędrsza to sprawa, gdy człowiek wszystko mienie swe poświęci, byle go łechtano, żeby się mógł śmiał, niż gdy wy miłość Boga porzucicie i pociechę, jaką świątobliwość sprawia, tudzież nadzieję żywota wiecznego precz odłożycie i gdy samych siebie na potępienie wydacie, byle wam tylko na małą chwilkę, ciało połechtano uciechami grzechu. Rozsądźcie sami, czy to postąpienie mądrego człowieka? Obyście tylko chcieli się nawróci, to wam Duch Święty” da inną naturę i inne skłonności. Wtenczas wam będzie rzeczą przyjemniejszą, uwolnić siebie z kajdan grzechu, niż je w życiu dźwigać. Wyznacie ochotnie, żeście nie wiedzieli, co znaczy szczęście i spokojność serca, aż Bóg i życie w społeczności Jego działem waszym było.

Pytamy się, jakże być może, że ludzie w sprawach wiecznego zbawienia tak są zaślepieni i odporni? W rzeczach tego świata dosyć mają sprytu i wyrozumienia; cóż więc jest przyczyną, że o nawrócenie serca nie dbają i w sprawie tak ważnej mimo próśb, nalegać tak są obojętni?

W krótkości wyliczę niektóre powody.

1
Człowiek z natury ma miłość do rzeczy świata ziemskiego i ciała swego. Z urodzenia jest grzesznikiem i natura jego sprzeciwia się Bogu i pobożności, jak wąż z natury jest wrogiem człowieka. A jeśli wszystkie wywody nasze są w przeciwieństwie do wrodzonej skłonności serca człowieczego, to nie dziw, że mało tylko wskórają.

 

2
Umysł człowieka ciemnością jest ogarniony; słyszy o rzeczach, lecz ich nie pojmuje, jak człowiek, co się niewidomym narodził. Słyszy, jak inni z uniesieniem mówią o światłości słońca, lecz nie wie, co światłość, bo jej nie widzi. Tak oni nie wiedzą, co to jest Pan Bóg, ani mocy krzyża Pańskiego nie znają, ani czym jest duch świątobliwości, ani co znaczy żyd w miłości Boga przez wiarę serca. Nie poznali, jak pewnym, zacnym i ze wszech miar przyjemnym jest obcowanie z Bogiem, choć o nim słyszą. Są jak człowiek, co zbłądził w ciemności i nie wie, gdzie jest, ani jest w stanie się opamiętać, aż światło dzienne wróci mu przytomność.

 

3
Są pełni ufności, że nie nawrócenia, lecz pewnej częściowej poprawy im trzeba. Są pewni, że idą drogą wiodącą do nieba. Mniemają o sobie, że są nawróceni, a nie są.

 

4
Oni są niewolnikami ciała, zatapiając się w świecie, aby dla ciała i chuci jego szukali pokarmu. Chuci cielesne i pożądliwości tak ich ogarnęły i opanowały, że ani nie wiedzą, jak się wyzwolić. Pijanica mówi: „Ja lubię kielich dobrego trunku i bez niego obejść się nie mogę.” Smakosz powiada: „Ja lubię śniadanko w wesołym gronie i bez niego obejść się nie mogę.” Wszetecznik mówi: „Ja lubię chuciom ciała dogodzić i nie mogę bez tego się obejść.” Tak samo gracz mówi, że chce mieć zabawę, co mu się podoba, i bez niej trudno jest mu się obejść. Tak do niewoli ciała się dostali i żadnym sposobem z niej wybrnąć nie mogą. Człowiek światowy jest tak zatopiony w rzeczach tego świata, że nie ma ani serca, ani chęci, ani czasu dla rzeczy niebieskich. Tak jest doprawdy, jak się Faraonowi we śnie objawiło, że chude krowy pozjadały tłuste. Tak ta ziemska marność chuda i nieurodzajna pochłania myśli zwrócone do Boga.

 

5
Prąd złego towarzystwa tak niektórych ludzi porywa i unosi z sobą, że na życie pobożne z pogardą patrzą i pogardliwie o nim gadają. Przynajmniej niezwykłą czują ochotę skosztować z kielicha ziemskich rozkoszy, jak inni czynią, i tak na drogach grzechu pozostają. A gdy jednego albo drugiego śmierć z sobą zabierze i strąca do piekła, to ich to tak bardzo nie przeraża, bo nie widzą, dokąd sami. pójdą. Biedni zaślepieni, na drogach grzechu kroczą bezpieczni, nie troszcząc się, o to, że ich towarzysze w piekle narzekają. Tak bogacz w piekle – Łuk. 15 – tęsknił i narzekał że nikogo nie ma, kto by pięciu braciom jego przyniósł ostrzeżenie, aby nie przyszli na to miejsce męki. On pewnie znał dobrze i umysł ich i życie, on wiedział, że jego śladem chodzili. Im zaś ani we śnie nie przyszło na myśl, żeby brat zmarły w piekle się znajdował, ani też nie uwierzyliby, gdyby im kto był tę wiadomość przyniósł. Przypominam sobie, co mi przyjaciel mój opowiadał. Było to na moście pewnej większej rzeki; jakiś owczarek pędził trzodę owiec na drugi brzeg rzeki. Gdy były w środku mostu, jakaś przeszkoda przyszła naprzeciw; jedna z owiec wyskoczyła na krawędź mostu, tam się pośliznąwszy, wpadła do wody, a tuż za nią wszystkie owce, jedna po drugiej i zgoła wszystkie utonęły w wodzie. Które były z tyłu, nie wiedziały wcale, co się z tymi stało, co były przed nimi; one szły ślepo za nimi w głębię, choć to było na śmierć. Prawie tak samo dzieje się z ludźmi nienawróconymi, którzy według żądzy ciała postępują. Jeden z nich umiera i idzie do piekła, a drudzy za nim w ten sam sposób idą; idą zaś dlatego, ponieważ nie wiedzą, ani pomyślą, dokąd droga wiedzie. Lecz gdy tam potem oczy otworzą, na drugim świecie, o zgrozo! czegóż by za to nie dali, gdyby mogli być, gdzie przedtem byli.

Takie i podobne są to przeszkody, co tysiące ludzi od nawrócenia wstrzymują, choć Bóg tak dużo dla nich uczynił, choć Chrystus za nich tak dużo cierpiał, choć słudzy jego tyle domawiali, aby się odwrócili. Gdy wszystkie powody będą wyczerpane, gdy więcej nie znajdą, coby na wezwanie Boże: „Nawróćcie się! Nawróćcie się! Czemu macie umrzeć?” odpowiedzieć mieli, a jednak do Pana się nie nawrócili, tedy w rozpaczy nad wieczną swa nędzą narzekać będą; lecz wtenczas za późno!