„Większej miłości nikt nie ma nad to, jak kiedy kto życie swoje kładzie za przyjaciół swoich. Wy jesteście przyjaciółmi moimi, jeśli czynić będziecie, cokolwiek ja wam przykazuję. Już was dalej nie będę zwał sługami, bo sługa nie wie, co czyni pan jego; lecz nazwałem was przyjaciółmi, bo wszystko, comkolwiek słyszał od Ojca mego, oznajmiłem wam” Jan 15:13-15.
„Przyjacielem Bożym nazwany został” Jakób 2:23.
Za czasów patryarchy Abrahama wstępowano w stosunek przyjacielski przez szczególny i bardzo wiele znaczący obrzęd. Dwu ludzi mianowicie, pragnących nawiązać stosunek przyjacielski z osób, dokonywało tego przez obrzęd, który był znany jako „Przymierze – Krwi”. Uczestnicy schodzili się razem ze wspólnym kielichem. Każdy z nich kłół się ostrym narzędziem w swoją rękę i dozwalał, że parę kropli jego własnej krwi spływało do kielicha. Czasami do tak zmieszanej krwi dolewano wody i następnie obydwaj uczestnicy pili z kielicha zawierającego ich krew. Po takiem piciu według zwyczaju ich plemienia, byli przyjaciółmi. z tego obrzędu przyjacielstwa wypływają pewne piękne i ważne prawdy, które pragniemy wyłożyć w niniejszem studjum Słowa Bożego. Pierwsza z nich jest ta:
Każdy z przyjaciół oddawał swoje własne życie drugiemu
Nadszedł czas, kiedy P. Bóg wezwał Abrahama do złożenia najwyższej próby przyjaźni: — do wylania własnego jego życia, gdyby tego zaszła potrzeba, za swego przyjaciela, Boga Nieba, z którym wszedł w przymierze Krwi. „I rzekł Bóg: weźmij teraz syna twego, jedynego twego, którego miłujesz, Izaaka, a idź do ziemi Mojra, i tam go ofiarujesz na ofiarę paloną” (Gen. 22:2). Było to najwyższe doświadczenie. Abraham miał oddać swoje własne życie, — gdyż niewątpliwie daleko chętniej oddałby był swoje własne życie, — niż życie Izaaka. Historja ta jest znana wszystkim. Przywiedźcież więc sobie na pamięć obraz ojca ze złamanem sercem i młodzieńca o jasnem obliczu, idących razem górską ścieżyną, — anioła Bożego powstrzymującego rękę ojca, oraz zadziwiającą łaskę i współczucie Boże, które oszczędziło jedynego syna Abrahamowego.
Nadszedł jednakże czas, kiedy potomkowie Abrahama potrzebowali kogoś, ktoby za nich umarł, ażeby im przez to okazać swoją miłość, aż do śmierci. a chociaż Pan Bóg oszczędził syna Abrahamowego, to jednak „własnego Syna nie oszczędził, ale Go za nas wszystkich wydał” (Rzym. 8:32). O! jak wiernie Jezus Chrystus, nasz przyjaciel przez przymierze krwi, dochował tego przymierza dla mnie i dla was. Jak On wylał swoje życie w cierpieniu, aż do śmierci! Ludzie Go oskarżyli, badali go przed sądem, stawili przeciwko Niemu fałszywych świadków, bili Go po twarzy, biczowali Go, plwali Nań, szydzili Zeń, kiwali nad Nim swoimi głowami, wymyślali Mu, lecz nic nie mogło Go odwieść od Jego zamiaru oddania własnego życia za nas, Jego przyjaciół przez przymierze Krwi. Śpiewamy w pieśni: „Jakiż to przyjaciel Jezus” i kto może w to wątpić? Żaden przyjaciel — nikt, złączony z nami najdelikatniejszymi nawet węzłami pokrewieństwa tego świata, nie wystrzymał próby przyjacielstwa, jak to uczynił Jezus Chrystus, oddając swoje życie za nas.
Lecz, drodzy przyjaciele, czy możemy wziąć drugą stronę tej prawdy i powiedzieć: „czy Jezus Chrystus posiada przyjaciela we mnie? Czy ja złożyłem moje życie u Jego stóp? Zwróć się kiedykolwiek do 2 Kor 5:15 i zauważ potrójny cel jego śmierci. „Za wszystkich umarł, aby ci, którzy żyją, już nie sobie samym żyli, ale temu, który umarł za nich”. „Umarł”— za nas. „Umarł”, ażebyśmy my mogli żyć. „Umarł”, ażebyśmy my, którzy żyjemy, nie żyli już dłużej dla samych siebie tylko. Ach, myśmy zrozumieli cel śmierci Chrystusa Pana zamiast nas grzeszników. Przyjęliśmy tę śmierć. Uwierzyliśmy i zostaliśmy przeniesieni z śmierci wiecznej do życia wiecznego. Czy jednakże jest to możliwe, ażeby ktokolwiek z nas niweczył trzeci wielki cel śmierci Jezusa Chrystusa, mianowicie cel, ażeby Chrześcijanin, który został uwolniony od winy grzechu i wprowadzony w żywot wieczny, oddał swoje życie Przyjacielowi przez przymierze — Krwi!
Czy ja miłuję Jezusa Chrystusa? Jest to istotnie, osobiste pytanie. w jaki sposób mogę. wiedzieć, że Go miłuje? „Większej miłości nikt nie ma nad tę, jak kiedy kto Życie swoje kładzie za przyjaciół swoich”. O! mógłbym mówić językiem ludzkim i anielskim i jeszcze nie miłować mojego Pana. Mógłbym mieć wszystką mądrość i wiedzę, wiarę przenosząca góry i pomimo to mógłbym nie miłować Pana. Mógłbym wydać ciało moje na spalenie, jednak nie miłować jeszcze mojego Pana ponad wszystko. Lecz Pan mówi, że jest jedna rzecz, która jest najwyższym dowodem miłości doń: – „większej miłości nikt nie ma nad tę, jak kiedy kto życie kładzie” za Jezusa Chrystusa. Nie możemy położyć naszego życia tak, jak On to uczynił dla oczyszczenia nas od grzechu. Możemy jednak złożyć życie nasze u Jego stóp, jako błogosławioną, kosztowną, żywą ofiarę i w ten sposób być Jego przyjaciółmi. Dalej:
Każdy z przyjaciół otrzymywał życie drugiego
Kiedy każdy z przyjaciół, wziąwszy kielich, pił zeń, to ponieważ tam zmieszane były krople krwi drugiego uczestnika, obrazowo przyjmował jego życie. Krew bowiem jest życie. Pijąc krew, pił życie. „Ten kielich jest to nowy testament we Krwi mojej: pijcie z tego wszyscy” 1 Kor. 11:25; Mat. 26:27. Nie wyłączone jest, czy Chrystus Pan nie sięgnął swoim umysłem wstecz do tego pięknego obrazu z przed wieków i czy nie zamierzył użyć go w tym celu, ażeby uczynić bardzo żywą tę wielką prawdę, że obrazowo On dał im do picia w tym kielichu Swoją Krew. Mówię, iż każdy z przyjaciół otrzymał życie innego. „Ach tak”, powiesz, „lecz w jaki sposób mogło to być prawdą o P. Jezusie, naszym Przyjacielu przez przymierze krwi?” Posłuchajcie: — „Albowiem nie Aniołów przyjmuje On, ale nasienie Abrahamowe przyjmuje” (Hebr. 2:16), Jego przyjaciół przez przymierze krwi. Chrystus Pan wziął na się naszą ludzką naturę, czyż nie tak? Mógł stać się potężnym Aniołem. w pełnym blasku tej swojej anielskiej natury mógł przechadzać się pomiędzy niebem i ziemią, odwiedzając niekiedy splamiony grzechem i umierający świat. Lecz o ileż daleko więcej miłości było ponad to w Jego Boskiem sercu dla nas. On nie wziął na się natury Aniołów, lecz nasienia Abrahamowego. Jezus Chrystus stał się człowiekiem w tym celu, ażeby mógł cierpieć z nami; ażeby mógł być „Najwyższym Kapłanem, któryby mógł mieć litość nad słabościami naszemi”; ażeby mógł być „kuszony we wszystkiem podobnie jak my, oprócz grzechu” (Hebr. 4:15); ażeby mógł wejść w każdą okoliczność naszego ludzkiego życia; ażeby mógł być Bogiem, któryby rzeczywiście miał udział w naszej ludzkiej naturze i pił kielich naszych ludzkich bóli, prób, doświadczeń, trudów i płaczu.
Jednakże Chrystus Pan uczynił coś więcej ponad to. Mię tylko bowiem przyjął nasze życie, takiem jakie było, lecz myśmy otrzymali Jego życie! On wziął naszą ludzką naturę do P. Boga, a nam przyniósł Boską naturę, Ten, który był Synem Bożym, stał się człowiekiem. My, którzy jesteśmy ludźmi, stajemy się w Nim przez wiarę synami Bożymi. Jak zachwycająca jest ta prawda ! Zdaje się, iż po prawdzie o zadosyć uczynieniu za grzechy nasze przez P. Jezusa, Pan Bóg chce położyć szczególniejszy nacisk na to, że .życie Chrystusa Pana wcielone zostaje w was i we mnie w chwili kiedy weń uwierzymy. Zwróćmy się do Hebr. 6:13-17: „Albowiem Bóg, czyniąc obietnicę Abrahamowi, gdy nie miał na kogo większego przysiądz, przysiągł na Siebie Samego, mówiąc: Zaiste błogosławiąc błogosławić ci będę, i rozmnażając rozmnożę cię. a tak czekając długo, dostąpił obietnicy. Ludzie bowiem na większego przysięgają, a końcem wszystkich sporów między nimi jest przysięga ku stwierdzeniu. Dla tego też Bóg, chcąc silniej okazać dziedzicom obietnicy niezmienność woli swojej, uczynił to za pośrednictwem przysięgi”.
Jak zadziwiająca jest to rzecz, iż P. Bóg raczy zobowiązywać się przysięgą wobec dziedziców obietnicy. P. Bóg zniża się do zapewnień, których używają ludzie sami, przysięgając, że błogosławieństwa Abrahama, przyjaciela Bożego przez przymierze krwi, przyjdą na dziedziców obietnicy. „Dobrze”, ktoś powie, ,lecz muszą to być obietnice należące do Żydów, coś dla nasienia Abrahamowego co do ciała”. Zwróćmyż się więc teraz do listu do Galatów (3:14) i zobaczmy, jak zadziwiająco Pan Bóg Sam kładzie Swój palec na tę obietnicę, ażebyśmy nie mogli nigdy pobłądzić i pomylić się co do jej natury. P. Bóg przysięga, że błogosławieństwo Abrahama powinno przyjść na dziedziców obietnicy.
Którzyż to są ci dziedzice i co to za obietnica? Przeczytajmy: „Aby błogosławieństwo Abrahama przyszło w Chrystusie Jezusie na pogan, abyśmy obietnicę Ducha wzięli przez wiarę”.
„Obietnica Ducha” — oto było to błogosławieństwo, które miało przyjść na pogan: — Duch Boży, życie Samego Boga, które miało być otrzymane przez Jezusa Chrystusa, kiedy ludzie uwierzyli weń. w chwili narodzin młodego Kościoła, kiedy zaczęto opowiadać Ewangelję, ludzie zaczynają wołać: „cóż mamy czynić, mężowie bracia”? Odpowiedź, jaka nastąpiła, mamy zanotowaną w Dziejach Ap. 2:38. To, co P. Bóg, przysiągł, zaczyna się dziać. „Nawróćcie się i niech się każdy z was ochrzci w Imię Jezusa Chrystusa na odpuszczenie grzechów, a weźmiecie dar Ducha Świętego”. Jak jasno! w tej samej chwili, kiedy uwierzymy w Jezusa Chrystusa, życie Samego Boga wstępuje w was i we mnie! Ja nie posiadam żadnej teorji o Duchu Św. Nie chcę też żadnego sporu co do Jego zamieszkiwania w nas, lecz twierdzę, iż P. Bóg przysięga, że każde z Jego dzieci, które wierzy w Jezusa Chrystusa, otrzyma Ducha Św. Bożego. Czy możemy kiedykolwiek wątpić w to, na co P. Bóg przysiągł? Jeżeli jesteśmy Jego dziećmi, wierzmy, że życie Boże tak rzeczywiście wstępuje w nas, jak rzeczywiście posiadamy ciało i krew naszych cielesnych rodziców, których krew istotnie, płynie w naszych żyłach. Chrystus Pan mówi Sam: „Ten kielich jest to nowy testament we krwi Mojej” — przymierze łaski — obietnica Ducha, obietnica życia Bożego w nas w tym celu, ażeby nas uczynić zdolnymi do zachowania i czynienia woli Bożej, co nigdy dotąd nie mogło być dokonane pod zakonem. Pijąc z tego kielicha, chciejmy pamiętać, iż tak pewnie jak żar, ciepło i życie pitego wina obecnie jest w naszych ciałach, tak pewnie duchowe życie Jezusa Chrystusa przebywa w nas P. Bóg, poszukując miejsca do przebywania w całym wszechświecie dla Siebie Samego i Swojego Życia obrał sobie wasze i moje ciało! Otrzymaliśmy więc życie Chrystusa Pana. Następnie:
Przyjaciele zostawali napełnieni miłością jeden do drugiego
Skoro przyjaciele zawierający przymierze pili z tej krwi przymierza, serca ich lgnęły jedno do drugiego, jak przylgnęły do siebie serca Jonata i Dawida. Od tej chwili miłowali się wzajemnie, jak nikt inny w całem tem plemieniu. Myśląc o naszym Przyjacielu z Przymierza Krwi, jak wielkiego miłośnika dusz naszych spostrzec w Mim musimy. Jak czuła była Jego miłość… Widzimy Go, oddającego w ręce umiłowanego ucznia swoją matkę, w chwili najdotkliwszych bólów konania. Jak myślącą była Jego miłość… Widzimy Jego troskliwość o głodne i omdlewające tłumy ludzi, kiedy przygotował dla nich wielki obiad. Na brzegu morskim o brzasku dnia, skoro znużeni Apostołowie powracają po całonocnej pracy, widzimy Go przygotowującego dla nich śniadanie — Jezusa Chrystusa, Pana Wszechświata, przyrządzającego śniadanie dla swoich własnych! Jego współczującą miłość oglądamy, kiedy wychodzi do opuszczonych, zbłąkanych, skalanych grzechem i cierpiących. Niezmienność Jego miłości okazuje się, kiedy czytamy, iż „umiłowawszy swoich, aż do końca umiłował ich” (Jan 13:1) — do końca ich oziębłości, do końca zdrady, do końca swojego własnego konania umiłował swoich własnych. Widząc tę zadziwiającą miłość Jezusa Chrystusa, pragniemy posiąść ją również.
Jaka jest tajemnica miłości w naszych sercach? Posłuchajcie: — każdy z przyjaciół otrzymywał życie drugiego. Wyjdźcie ze mną do ogrodu, gdzie rosną drzewa owocowe. Czy widzicie cierpliwego gospodarza przy robocie? On hoduje drzewa: użyźnia je i obcina uschnięte i nadmiernie rozrośnięte gałęzie. Postawszy chwilę i przypatrzywszy się jego pracy zapytujecie: „lecz mój przyjacielu, co będzie z owocem? Nie widzimy żadnego znaku na owoc”. Gospodarz zaś, spoglądając ze znaczącym uśmiechem — czy nie tak czyni mądry gospodarz — odpowiada: „ja użyźniam dla życia, uprawiam dla życia, obcinam dla życia, oczyszczam dla życia. Moi przyjaciele, tu uśmiecha znowu, „skoro te drzewa zostaną napełnione życiem, nie będę miał żadnej troski o owoc”. Niezawodnie, tajemnicą, obfitej miłości jest zwyczajnie pełność życia — Życia Jego Ducha mieszkającego w nas. Życie wydaje miłość — „Owoc Ducha jest miłość”. Nasze umarłe, cielesne natury nie miłują tak, jak Bóg miłuje. Nasze cielesne serce i umysł miłują świat, ambicje tego świata, miłują chwałę, fraszki i błyskotki światowe, lecz Życie Boże, Życie Chrystusa Pana w nas, jest to miłość — miłość innych. Taką miłość pragniemy mieć i taka miłość jest owocem Ducha Bożego. Dlatego to wierz w przemieszkiwanie Ducha Bożego w nas, bądź poddany Duchowi Bożemu, ufaj Mu, uczyń wszystko, coby dało Duchowi Bożemu możność działania w twojem życiu. Równocześnie zaś ze wzrostem mocy i pełności Ducha Bożego w naszem życiu, wzrośnie i miłość.
Powiedzieliśmy, że miłość jest owoc Ducha Bożego. Nie zapominajmy więc, że to jest owoc. To zaś znaczy, iż trzeba mu dać właściwy czas. Potrzeba czasu, ażeby pąk zgrubiał, potrzeba czasu na otworzenie się kwiatu, potrzeba czasu na zaokrąglenie się i rozwinięcie tegoż, potrzeba czasu na jego dojrzenie i zjawienie się pięknej rumieni, aż wreszcie zrywasz go otwarcie i masz brzoskwinię w całej dojrzałości i słodyczy. Na to potrzeba czasu. Bądź cierpliwy sam ze sobą, oczekując, ufając i wzrastając coraz więcej w poznaniu Ducha Bożego. Pewnego dnia spostrzeżesz wreszcie, iż do twego serca spływa żar miłości do zgubionych, do innych, do upadłych i miłość do Chrystusa Pana taka, jakiej nie zaznałeś nigdy przedtem. Tajemnica Boża miłości jest poprostu Jego tajemnica życia — Chrystusowego życia — tajemnica Ducha Bożego w nas.
Przyjaciele czynili wolę jeden drugiego
„Wy jesteście przyjaciółmi mymi, jeśli czynić będziecie, cokolwiek ja wam przykazują” (Jan 15 : 1). Każdy z przyjaciół był gotów czynić to, co się. podobało drugiemu. Dobrze, czy jednak może to być prawdą o P. Bogu, ażeby miał czynić naszą wolę? Posłuchajcie: — „Jeśli we mnie mieszkać będziecie i słowa moje w was mieszkać będą, czegokolwiek byście chcieli, proście, a stanie się wam”. Oto, jaka jest cudowność i błogosławieństwo życia modlitwy! Zadziwiające stanowisko Boże, iż P. Bóg gotów jest czynić wolę ludzi mieszkających w Nim, jeżeli proszą o to w modlitwie. Dlaczego by tak miało nie być? jeżeli prosimy P. Boga o coś zgodnego z Jego wolą, dlaczego miałby tego nie uczynić? P. Bóg z zadowoleniem czyni tę część swojej woli, o którą prosicie, jak każdą inną część Jego woli we Wszechświecie. Jest w tem cześć, chwała i interes Boży, ażeby czynić waszą wolę, kiedy prosicie zgodnie z Jego wolą. Na zachodnich obszarach Ameryki są olbrzymie gospodarstwa rolne w celu uprawiania pszenicy. Czyż właściciel takiej farmy nie jest gotów wykonywać wolę swojego rządcy, zarówno jak i rządca, czy nie jest gotów wykonywać wolę właściciela? Jeżeli podczas zbiorów żniwiarka się zepsuje i rządca prosi o jej reperację, jest to w interesie właściciela, ażeby była naprawiona. Jeżeli ziarno bieleje i niszczy się, a rządca prosi o ręce, ażeby je zebrać, jest to w interesie właściciela, ażeby odpowiedział na jego żądanie. Jeżeli więc żyjemy podług woli Bożej, usiłując czynić Jego wolę, jest to w interesie własnym Królestwa Bożego, ażeby ta wola była wykonana. P. Bóg też czyni ją z zadowoleniem. P. Bóg oczekuje na nas, ażebyśmy obrali Jego wolę. Skoro zaś my obieramy sobie, abyśmy czynili Jego wolę i prosimy o cokolwiek zgodnie z wolą Bożą, P. Bóg to czyni. Ja wam mówię, iż największa myśl o modlitwie nie jest to, abyśmy mieli prosić P. Boga, iżby uczynił coś dla nas, lecz że prosimy, aby P. Bóg przeprowadził swoją wolę w tym swoim własnym świecie. Kiedy się tak modlimy, to P. Bóg jest gotów to uczynić. „Czegokolwiekbyście chcieli, proście, a stanie się wam”. Skoro mówimy: „Panie, ja chcę uwolnić się od grzechu, ja chcę wyjść z próżności i głupoty tego świata, chcę chodzić ściślej z Tobą, chcą poznać więcej Twoją moc przez łączność z Tobą, przez Twoje Słowo, przez odłączenie się i służbę”, — skoro obieramy te rzeczy, które są w zakresie woli Bożej, to P. Bóg jest gotów czynić naszą wolę, ponieważ wtedy P. Bóg wykonywa poprostu swoją własną wolę w nas.
Nareszcie, czy nie jesteśmy przyjaciółmi P. Jezusa w tem znaczeniu, że czynimy Jego wolą? Czy możemy o tem mówić, jako o najwyższej prośbie, tak jak On ją tutaj podaje: „Jesteście przyjaciółmi moimi, jeśli czynić będziecie, cokolwiek Ja wam przykazują”. Najwyższem doświadczeniem, mili przyjaciele, nie jest to, co ja czuję, lecz to, co Ja czynię. Chrystus Pan twierdzi, że jeśli wy i ja czynimy Jego wolę, to jest próbą naszej przyjaźni z Nim. Lecz co to jest czynić Jego wolę? Co to jest posłuszeństwo? Jest to pewien czyn i jest to życie. Czynem jest oddanie się na czynienie Jego woli przez całe nasze życie. Czyśmy to uczynili? Życie jest to przeprowadzenie powyższego czynu we wszystkich szczegółach życia, a także urządzenie i ukształtowanie tegoż życia nie według naszej własnej woli, lecz podług woli Bożej. Jeśli wy i ja uczynimy ten krok i staniemy się Jego przyjaciółmi przez przymierzenie krwi, to ta Jego księga staje się dla nas objawieniem Jego woli, oraz kierowniczką naszego życia. Jeśli żyjemy po to, ażeby czynić Jego wolę, to to nie znaczy nic, ile cierpienia to kosztuje, ani to, co inni o tem mogą sądzić. My mamy zapytywać samych siebie: co Słowo mojego Pana mówi o tej decyzji, o tym kroku, o tej skłonności w mojem życiu? Cokolwiek mówi, ja przez łaskę Bożą chcę to czynić”. Oto, to jest, co przyjaźń z P. Jezusem znaczy. Jest to akt, przez który pozostawiamy nasze egoistyczne życie, ażeby czynić Jego wolę. Jest to życie, w którem dzień za dniem stale i wytrwale pod kierownictwem Słowa Bożego kształtujemy nasze życie podług woli Bożej.
Czy chcecie zwrócić uwagę nakoniec na to, jaki rezultat tego zapowiada Chrystus Pan? Co Chrystus Pan mówi o mężczyźnie lub kobiecie, którzy czynią Jego wolę? Pamiętacie zapewne Jego odpowiedź, jaką dał tym z otaczającego Go tłumu, którzy stojąc blizko Niego powiedzieli doń: „oto, matka twoja i bracia twoi stoją przed domem, chcąc z tobą mówić, a On odpowiadając rzekł temu, co mu to powiedział: któż jest matka moja? i którzy są braćmi moimi? i wyciągnąwszy rękę swoją na uczniów swoich, rzekł: oto matka moja i bracia moi! Albowiem, ktobykolwiek czynił wole. Ojca mojego, który jest w niebiesiech ten jest bratem moim, i siostrą i matką” (Mat.12:47-50). Chrystus Pan wybrał najbliższe najściślejsze i zarazem najpiękniejsze pokrewieństwo ziemskie i rzekł: „mężczyzna, czy kobieta, którzy weszli ze Mną w ten stosunek przymierza krwi, którzy oddali swoje życie dla czynienia woli Mojego Ojca, jak Ja ją czynię tutaj na ziemi, taki mężczyzna i taka kobieta są mi bliższymi, aniżeli moi właśni krewni podług ciała” Ach, tak błogosławiony jest ten stosunek, do którego Chrystus Pan zaprasza mnie i was, Jego dzieci, ażebyśmy z Nim weszli dzisiaj! Jak cennymi, jak drogimi jesteśmy dla Niego jako przyjaciela! Chciejmy jednakże pamiętać, że najwyższą próbą miłości do naszego Pana nie jest życie wzruszeń uczuciowych, lecz to: „Jesteście przyjaciółmi moimi, jeśli czynie będziecie, cokolwiek ja wam przykazuję”, a więc moją wolę. Nie zależy na tem, jak prozaiczne jest nasze życie, jakimi mężczyznami i kobietami jesteśmy w rzeczywistości, że nie posiadamy tych cudownych przeżyć uczuciowych, które mogą mieć inni ludzie ze nie jesteśmy z natury energiczni i ożywieni, lecz spokojnego, nawet powolnego usposobienia i temperamentu w naszem życiu, — jeżeli tylko codziennie usiłujemy czynie Jego wolę, to Jezus Chrystus twierdzi, że jest to wielki i najwyższy dowód przyjaźni z Nim. Tak najwyższą próbą miłości ku Niemu jest położenie życia naszego na czynienie Jego woli, – a następnie jej czynienie.
Napisał H. M. Mc Conkey.
Z zezwolenia autora tłumaczył A. P.
Artykuł ukazał się w czasopiśmie „Łaska i Pokój” nr 1 z 1927 r.
(Zachowano oryginalną pisownię)